- Słuchowiskami zamawianymi przez Instytut Teatralny zainteresowanych jest w radiowej Trójce nawet 200 tys. osób. To wręcz onieśmiela, czuję wielką odpowiedzialność. Dlatego staramy się znaleźć balans między eksperymentem i komunikatywnością - to w słuchowisku największe wyzwanie - rozmowa z Michałem Januszańcem.
MONIKA PASIECZNIK: Zorganizowana niedawno w Instytucie Teatralnym konferencja o formach radiowych miała podtytuł "Boom na polskie słuchowiska". Czy rzeczywiście mamy obecnie do czynienia z takim boomem? MICHAŁ JANUSZANIEC: To raczej zwrot retoryczny i nasze życzenie, aby tak było. Faktycznie w ostatnich latach powstało wiele słuchowisk, głównie pod szyldem niezależnych wytwórni płytowych. Natomiast w porównaniu do produkcji w Polskim Radiu jest to ułamek procenta. Trudno więc mówić o jakimś nowym otwarciu. Na pewno jest zainteresowanie twórców tym gatunkiem, jest też z pewnością szansa na to, by taki boom zaistniał, jeśli jeszcze nie teraz, to może w przyszłości. Jednak eksperymentalne formy radiowe powstają i funkcjonują dziś tylko poza radiem. - Radio nie było dotąd szczególnie zainteresowane współpracą z niezależnymi artystami, bo ma swoich twórców, reżyserów, aktorów, kierowników literackich. Eksperyment dzieje się więc gdzieś i