Giussepe Verdi jest twórcą blisko 30 oper, z których co najmniej jedna trzecia stanowi żelazny kanon repertuaru wszystkich poważnych teatrów operowych na świecie. W tej dziesiątce poczesne miejsce zajmuje jedno z najwspanialszych dziel w całej literaturze operowej - "Don Carlos", z doskonałym librettem opartym na poetyckim dramacie Friedricha Schillera, skomponowane na zamówienie Opery Paryskiej i tamże wystawione po raz pierwszy w roku 1867.
Zapowiedź nowej realizacji tej świetnej opery w związku ze stuleciem śmierci jej twórcy - rok 2001 będzie Rokiem Verdiowskim - budziła nadzieje na premierę godną wielkości dzieła i ambicji stołecznego Teatru Wielkiego (niewątpliwych zwłaszcza przy okazji tak uroczystej) oraz uprawnionych chyba oczekiwań melomanów. Niestety, spotkało nas srogie rozczarowanie. Nie chcąc całkiem poddać się kiepskim premierowym wrażeniom, które potwierdziła zresztą końcowa reakcja dużej części publiczności (realizatorów witano buczeniem!), usiłowaliśmy doszukać się w przedstawieniu jakichś elementów czy choćby fragmentów pozytywnych. Udało się to z wielkim trudem i tylko dzięki jednej dobrej partii wokalnej - księżniczki Eboli, obsadzonej przez Annę Lubańską, dysponującą pięknym "verdiowskim" mezzosopranem i korzystającą zeń nawet jakby wbrew okolicznościom. "Voci verdiane" to kategoria wokalna we Włoszech doskonale określająca wymagania większoś