Na scenie parą rekwizytów, typowych dla jednego z tysiąca podobnych do siebie jak krople wody pokoi w wielkim biurowcu: maszyna do pisania, biurko, krzesło. W kolejnych aktach sztuki klatka tego pokoju przesuwa się na coraz to wyższe i wyższe piętra drapacza chmur, rosnącego w górę systematycznie i ciągle, wraz z rozrastaniem się zadań biura, absurdalnej instytucji ,,do spraw odpowiedzi na listy kondolencyjne przesyłane wdowom po zamordowanych prezydentach". W finale biurowiec sięga stu pięter i budzi w urzędniczkach przerażenie. Zachodzi obawa, że z tego mrowiska nie sposób się wydostać. Oderwany od natury, zawieszony sztucznie pomiędzy niebem a ziemią człowiek czuje się potwor nie samotny i bezradny. Jest to obraz współczesnej rzeczywistości Wielkiej Cywilizacji. Rzecz dzieje się w jednym z północnoamerykańskich miast - molochów, owych doskonale zautomatyzowanych systemów organizacji ludzkiego życia. Dwie sekretarki, wysoko kwalifikowane siły
Tytuł oryginalny
Egzystencjalizm i kobiety
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Zielonogórksa" nr 130