Muszę powiedzieć na wstępie, że nie mam zaufania do Arthura {#au#7}Millera{/#} filozofa i proroka. Jego manifesty filozoficzne, wystąpienia teoretyczno-artystyczne zalatywały retoryką, a przy tym miały typowe dla amerykańskich syntez myślowych skażenie - były dość zwulgaryzowaną kalką europejskich kierunków filozoficznych i teorii naukowych; natomiast z pełną satysfakcją - w teatrze, telewizji, w kinie - śledzę jego dramaty. Ich problematyka, żywość i niespodziane wolty akcji, znakomicie zarysowane barwne postacie, świetny potoczysty język - wszystkie te walory sprawiają, że sztuki Millera są i wśród widzów, i realizatorów, zwłaszcza teatralnych, ogromnie popularne. Prócz najwcześniejszego dramatu - "Człowieka, który osiągnął pełne szczęście" i dwóch bardzo późnych pozycji - "Wspomnienia dwóch poniedziałków" i "Stworzenia świata i innych spraw", właściwie wszystkie dramaty Millera były u nas inscenizowane - w teatrze i w
Tytuł oryginalny
Egzorcyzmy w Salem
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran - Warszawa nr 13