"Diabły z Loudun" w reż. Keitha Warnera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Warszawskie "Diabły z Loudun" są jak thriller, w którym pełna tajemnic akcja splata się z intrygującą muzyką. Muzykolodzy mają pole do popisu, będą więc skwapliwie wynajdywać różnice między dawnymi "Diabłami z Loudun" a obecnymi, bo po prawie 50 latach Krzysztof Penderecki gruntownie je przerobił. Dla zwykłego widza nie są wszakże istotne te porównania. Liczy się fakt, że dzięki premierze Opery Narodowej zyskuje możliwość obcowania z dziełem wielkiej klasy. Czym są "Diabły z Loudun"? To nie opera, lecz teatr muzyczny, którego akcję orkiestra wspiera w pozornie oszczędny sposób. Swą grą wciąga jednak widza, bo muzyka Krzysztofa Pendereckiego tworzy nastrój, buduje napięcie. Wywodzi się z tradycji wielkich dramatów Wagnera, choć operuje innymi środkami, ale u obu tych twórców to orkiestra kreuje teatralny świat. Dobra muzyka inspiruje reżysera, pod warunkiem że potrafi jej słuchać. Brytyjczyk Keith Warner nawet znaczenie prosteg