"Dybuk" w reż. Mariusza Grzegorzka w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.
Są dwie możliwości: albo "Dybuk" w łódzkim Jaraczu oznacza zdecydowany zwrot w teatrze Mariusza Grzegorzka, albo jest największą wpadką w dorobku wybitnego reżysera. Zdecydowanie wolę tę drugą opcję. Siedziała koło mnie koleżanka i patrzyła na mnie z niedowierzaniem: - Nie, to niemożliwe. Tego nie mógł wymyślić Grzegorzek... Koleżanka wiedziała, co mówi. Widziała "Blask życia", "Lwa na ulicy", "Makbeta" - przedstawienia zbudowane z emocji najostrzejszych, a jednak pełne zrozumienia dla ludzkich słabości. Spektakle, które zbudowały styl Mariusza Grzegorzka i jego całkiem osobną pozycję w polskim teatrze. Ogromnie mi się one - i styl, i pozycja - zawsze podobały. Może artysta reżyserować to, co chce, kierując się własnym gustem, wyczuciem i wrażliwością. Pracuje przede wszystkim w łódzkim Jaraczu, gdzie znalazł grupę oddanych i ofiarnych aktorów, gotowych z nim na każde ryzyko. A gdy mu się to znudzi, może powrócić do kina. W ubieg