Gratuluję szybkiej i eleganckiej reakcji redaktora Sławomira Mizerskiego na teatralny "pojedynek dwóch blondynek" [art. "Dwie na huśtawce", POLITYKA 14, dot. kłótni znanych aktorek - red.]. Bardzo efektowny chwyt marketingowy.
Proponuję innym teatrom, w których frekwencja nie jest tak wysoka jak w warszawskim Teatrze Powszechnym, aby skusiły się na plagiat. W teatrze zawsze jest o jedną gwiazdę za dużo (...) Historycy teatru takich awantur gwiazd sceny znają dziesiątki. Najczęściej wojującą gwiazdą była żona (lub przyjaciółka!) urzędującego dyrektora. Na przykładzie awantury miedzy Jandą a Szczepkowską widać, że obecnie mariaż z dyrektorem nie jest konieczny, aby wygryźć koleżankę z teatru. Po upowszechnieniu tego incydentu obie panie mają moralnego kaca. Szkoda, że nie miały go wcześniej, gdy wypisywały na siebie obraźliwe słowa w Internecie i w druku. Normalnie, miłe panie, to takie sprawy koleżanki z pracy załatwiają w cztery oczy. To znacznie ułatwia życie samym bohaterkom dramatu, jak i obserwującemu to wszystko otoczeniu. Gdyby panie nie wiedziały, co zrobić, to podpowiadam. Przeprosić. Siebie wzajemnie, kolegów z teatru i przede wszystkim widzów (...)