"Carmen" w reż. Roberta Skolmowskiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Adam Domagała w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Chaotyczna, efekciarska i bez sensu - taka jest najnowsza superprodukcja Opery Wrocławskiej. "Carmen" w reżyserii Roberta Skolmowskiego jest tak nieudana, jak romans Carmen i Don José. Intelektualny ciężar widowiska sprowadza się wydumanej paraleli erotyczno-politologicznej: piękna i niemoralna Cyganka walczy o swoją wolność osobistą tudzież prawo do sercowych wyborów, a uciskany lud walczy o wolność jako taką. Carmen, jak wiadomo, własne aspiracje przypłaca nagłym zgonem, lud zaś despotę ukatrupia, tyle że nie bardzo wiadomo, co z tego partyzanckiego wyczynu, dokonanego ręką torreadora Escamilla, wynika. Reszta to wyłącznie tandetny ornament. Akcja "Carmen" w Hali Ludowej rozgrywa się na arenie. "Na arenie nie ma miejsca na półprawdy, niedopowiedzenia - tłumaczy w programie reżyser. - Arena jest zerojedynkowa . Wolność albo jej brak. Prawda i fałsz. Miłość i nienawiść. Czułość i brutalność. Arena to miejsce konfrontacji... to miejsce p