O skoku na głęboką wodę w "Romie", rezygnacji z niektórych musicali, spotkaniu z Lisą Gerrard, własnych uczniach i... uczeniu się prostoty - Edyta Krzemień, aktorka Teatru Muzycznego w Poznaniu, w rozmowie z musicalove.info.
Musicalowa i sceniczna historia Edyty Krzemień zaczyna się od "Upiora w Operze"? - Od najmłodszych lat wyszukiwałam dla siebie różne pasje i fascynacje muzyczne. Któregoś dnia trafiłam na "Upiora w operze"; najpierw to był film, a potem zapadła decyzja, że kupię sobie nuty. Całość w języku angielskim, łącznie z utworami zespołowymi, przygotowałam z pomocą mojej nauczycielki śpiewu w szkole muzycznej, Zofii Altkorn. To było rok przez castingami do "Upiora " w Teatrze Roma. To jak otwarcie ciasteczka z dobrą wróżbą? - Zaprogramowałam w sobie coś, co jeszcze się nie wydarzyło... Gdy pojawiło się ogłoszenie o naborze do musicalu w Romie, wiedziałam, że muszę tam pojechać. Oczywiście nie wiedziałam z jakim skutkiem to będzie się wiązało, ale byłam przekonana, że muszę tam być... Tam... czyli na scenie Teatru Roma? - To było moje marzenie, ale premiera "Upiora w operze" to był skok na głęboką wodę; bez doświadczenia w zaw