Edyta Herbuś staje się świadomą siebie artystką. Jako aktorka, na scenie mierzy się z najtrudniejszymi tematami dla kobiety: relacją z matką, własnymi ambicjami, toksycznym związkiem i oczekiwaniami innych.
Kilka dni po premierze głośnej "Diwy", w której zadebiutowałaś jako aktorka teatralna, wrzucasz na facebooka beztroskie zdjęcia z truskawkowych pól. Babcia, dziadek, radość, luz. Premiera "Diwy" to ważny moment. Pierwsza główna rola teatralna. - Denerwowałam się przed spotkaniem z publicznością. Przez wiele tygodni intensywnie pracowaliśmy nad spektaklem z reżyserem Grzegorzem Kempinskym i Małgosią Bogdańską, z którą gram. Reakcja widzów przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Wszyscy byli wzruszeni. Kiedy zaczęli bić brawo na stojąco, popłakałam się jak dziecko. Ten wyjazd do Kielc do babci był powrotem do korzeni. Spędzałam tam w dzieciństwie każde wakacje. Każdy sezon truskawkowy. Niedawno wspominaliśmy z dziadkiem, jak zbierałam je jako dziewczynka, chcąc zarobić na lekcje tańca. Śmieliśmy się, że moja pracowitość wzięła się właśnie z tego pola. Często jeździsz poprzytulać się do babci? - Kiedy tylko mogę, choć chciała