"Wraki" w reż. Agnieszka Lipiec-Wróblewskiej w Teatrze WARSawy. Pisze Marek Kubiak w serwisie Teatr dla Was.
Lubię kiedy w teatrze mówi się o niezwyczajnych sprawach w zwykły, codzienny, a nawet potoczny sposób. Uwielbiam kiedy w trakcie rozwoju akcji zaprasza się widzów, by wolnym krokiem weszli na kobierzec wyściełający scenę, a potem jednym zręcznym, wprawnym ruchem im się ten dywan spod stóp wysuwa i zostawia rozchwianych w dotychczasowej błogiej równowadze, na gołej i dość śliskiej posadzce. Lubię wreszcie, kiedy ze sceny mówi się o wrażliwości mężczyzn w sposób prawdziwy, nieobarczony stereotypami i schematami, szczególnie jeśli oznacza to odsłonięcie wszelkich słabości tak zwanej silnej płci. Dlatego właśnie tak bardzo podoba mi się inscenizacja "Wraków" Neila LaBute'a, w reżyserii Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej, w Teatrze WARSawy. "Wraki" to szczere i otwarte wyznanie mężczyzny, który po śmierci żony nie tylko cierpi z powodu straty najbardziej ukochanej osoby, ale jednocześnie ma jakiś - początkowo trudny do zrozumienia - syndrom