Sezon rozpoczęty. To znaczy sezon w telewizji, bo w sporcie raczej zakończony. Podsumowany. I to podsumowany tak dobitnie, że wieńcząca go sportowa niedziela na długo pozostanie w naszej pamięci. Bańki, jakie nam spuścili na warszawskim stadionie francuscy piłkarze, wśród których podobno był jeden polskiego pochodzenia i przesławne lanie w lekkoatletycznym Pucharze Europy, które starszym panom sprawili w Kijowie młodzi sportowcy, na pewno nie poprawiły samopoczucia milionów telekibiców. Dodać jeszcze trzeba do tego ów dziwny, oszczędnościowy sposób komentowania wydarzeń sportowych nie ruszając się z warszawskiego studia, kiedy to będący w dużo od nas gorszej sytuacji komentator usiłuje opowiedzieć, co widzimy, a raczej - czego nie widzimy na naszych ekranach. "Od lewej stoi zawodnik, którego nie widzimy - entuzjazmował się Konrad Gruda. - Za nim inny zawodnik, którego również nie widać". Dalej jeszcze inny. I tego też nie widać". A ten, któreg
Tytuł oryginalny
Edyp w koszuli non-iron
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Mazowiecka nr 228