We wrześniu 1967 roku poniedziałkowy Teatr TV pokazał "Edypa króla"* w spolszczonej wersji Stanisława Dygata: wersji bardzo uwspółcześnionej zarówno w swej warstwie językowej jak i pojęciowej, do czego doszły jeszcze współczesne ubiory. Wyszedł z tego tzw. ambitny kryminał z klasycznym dla tego gatunku pytaniem: kto zabił? Widzowie wiedzieli, kto jest zabójcą Laiosa, ale znakomite aktorstwo wykonawców (Holoubek, Eichlerówna, Białoszczyński, Kaliszewski, Madaliński, Strachocki, Borowski) sprawiło, że przedstawienie odbierało się z dużą satysfakcją; jednocześnie trudno było opędzić się refleksji: gdyby ten sam zespół zagrał nie Dygata lecz Sofoklesa... Lidia Zamków sięgnęła obecnie też nie po Morawskiego czy Srebrnego (wzięła z jego przekładu tylko niektóre partie Chóru) lecz po Dygata, zrobiła jednak spektakl w konwencji tragedii antycznej. Tylko że przekład Dygata, wyrażający tragedię Edypa językiem naszej codzienności, nie udź
Tytuł oryginalny
"Edyp król"
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 72