- W swoich postaciach zawsze szukam człowieka. Tak też podszedłem do roli Edypa, mając nadzieję, że jeśli widz mu uwierzy, to uda się z antycznego dramatu zrobić historię dla współczesnego odbiorcy, z wszelkimi jego dylematami XXI wieku. Wtedy przeżyje razem z Edypem jego tragedię - mówi SŁAWOMIR GRZYMKOWSKI, odtwórca roli Edypa w spektaklu Teatru Dramatycznego w Warszawie.
Lidia Raś: Spełniło się Pana marzenie aktorskie. Gra Pan Króla Edypa. Co tak Pana zainteresowało w tej postaci? Sławomir Grzymkowski: Ta rola chodziła za mną od studiów. Przy okazji egzaminów w Akademii Teatralnej profesor Rogacki spytał, który z bohaterów antycznych byłby nam, współczesnym, najbliższy. Nie miałem problemu z wyborem; wiedziałem, że szczególnie bliski jest mi Edyp, człowiek, który poszukiwał siebie. Odkrywanie swojej tożsamości to bardzo ważny element, także we współczesnym świecie, gdy musimy sprawdzać się w wielu dziedzinach. U Sofoklesa poszukiwanie nie kończy się niczym dobrym, zresztą "nikogo ze śmiertelnych nie można nazwać szczęśliwym" - śpiewa Chór. Jeżeli szukamy z przekonaniem, tzn. jeżeli jesteśmy gotowi na przyjęcie każdej prawdy, także tej, która będzie dla nas druzgocąca, to tym potwierdzamy swoją wartość. Edyp, co mnie fascynuje, był w swych poszukiwaniach absolutnie szczery i konsekwentny.