Dopiero 75 lat po śmierci Karol Szymanowski staje się kompozytorem na stałe obecnym w świecie.
Przez cztery wieczory kilkutysięczna publiczność w Usher Hall otrzymała zmasowaną dawkę Karola Szymanowskiego: komplet czterech symfonii plus dwa koncerty skrzypcowe. Odbyło się to na festiwalu w Edynburgu, przyciągającym ludzi z całego świata i w wykonaniu słynnej London Symphony Orchestra pod dyrekcją Walerego Gergiewa dyrygenta, który ma taką renomę, że zapełni salę gdziekolwiek chce wystąpić. - Sześć lat zabiegaliśmy o to, by ten projekt doszedł do skutku - mówi Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza. - I udało się, z Edynburga Szymanowski ruszy w świat. Co więcej, Gergiew z londyńczykami chce nagrać wszystkie te utwory na płyty. Można tylko zapytać, dlaczego przez dziesięciolecia nie potrafiliśmy go wypromować tak jak Czesi Janaczka, a Węgrzy Bartoka? Od dawna są to nazwiska światowe, a przecież Szymanowski od nich nie gorszy. Za życia miał jednak w kraju tylu samo przyjaciół co wrogów, a ci skutecznie depr