Profesor Edward Dobrzański to żywa historia krakowskiej szkoły teatralnej. Aktor i reżyser, znany jeszcze z Teatrów Miejskich w Krakowie, potem, gdy już działały osobno, także ze sceny i Starego Teatru, i Teatru im. Juliusza Słowackiego, całe życie związany był równocześnie w PWST.
Tu najpierw studiował, od 1949 do 1953 roku, potem przechodził naturalną, uczelnianą drogę i to przez 40 lat: asystent, samodzielny wykładowca, wreszcie długoletni profesor. Przez 20 lat był dziekanem Wydziału Aktorskiego. Spotykamy się przy okazji jubileuszu 70-lecia naszej szkoły teatralnej. Nauczał Pan w niej, wcześniej się w niej uczył - był Pan na jednym roku ze Zbyszkiem Cybulskim, a właśnie minęło 50 lat od jego tragicznej śmierci. Czy mógłby Pan powrócić pamięcią do studenckich początków? - Nasze początki to wspomnienie tego szczególnego roku, w którym zaczynaliśmy studia. Wszak rok 1949 był znamienny dla naszej polityki i dla kultury. A ja chciałem zdawać na dwa całkiem różne kierunki: na prawo, żeby mieć konkretny zawód i pomóc mojej pracowitej, ale niezbyt bogatej rodzinie, i do szkoły teatralnej, bo tam mnie ciągnęło serce i... ciekawość. Najpierw zdawałem na prawo, zdałem i zostałem przyjęty. Ale pamiętam, że na kur