EN

14.11.2011 Wersja do druku

Echa stadionów

Gdyby świat polityki naprawdę chciał zmniejszać napięcia społeczne, to zamiast pleść o chuliganach i zaostrzeniu prawa, doprowadziłby do zwiększenia roli kultury, dziedziny dokonującej jednocześnie rewizji narracji wspólnotowych i budującej poczucie identyfikacji oraz demokratycznego uczestnictwa - pisze Paweł Wodziński w felietonie dla e-teatru.

Każdy, kto oglądał na żywo lub w relacjach telewizyjnych zamieszki na Placu Konstytucji i w Alejach Ujazdowskich, a później słuchał komentarzy polityków (i niektórych publicystów), powinien się czuć zaniepokojony. Rzadko się bowiem zdarza, by w poważnej sytuacji padały słowa tak mało rozumne, cyniczne, służące manipulacji, demagogicznie mieszające wszystko ze wszystkim. W zasadzie nie powinienem być zdziwiony. Brak skrupułów i głębszej refleksji, dotyczącej także form polskiej wspólnotowości, towarzyszy naszej polityce od dawna. Żyje ona albo w poczuciu błogiej nieświadomości, utrwalając mit "zielonej wyspy" i polskiego sukcesu cywilizacyjnego, nie chcąc widzieć realnych problemów i nie mając zamiaru wziąć na siebie odpowiedzialności za ich rozwiązanie, albo w stanie ciągłej wojny, gdzie do osiągnięcia swoich celów angażuje się wszystkich potencjalnych sprzymierzeńców, także środowiska radykalne i nacjonalistyczne, nie zadaj�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Paweł Wodziński

Data:

14.11.2011

Wątki tematyczne