Echa nocy listopadowej odzywają się w polskiej tradycji,w zbiorowej pamięci narodu. Echa powstania tragicznego, przegranego - jak wiele innych, a jednak będącego wyrazem trwania narodu i nadziei, ożywiającej go w latach niewoli.
Doświadczenie listopadowej nocy posłużyło Wyspiańskiemu - po "Warszawiance" i "Lelewelu" - do stworzenia na koniec nowej, osobliwej, a przecie wcale nie oderwanej historiozofii, którą na scenie prezentuje córka Demeter, Kora: jest w niej myśl tragiczna, ale nie fatalistyczna, że "umierać musi, co ma żyć". Jeszcze w kilka lat wcześniej w "Warszawiance", tego by Wyspiański nie powiedział: zbyt silny był jego opór wobec romantyzmu politycznego powstańców. Podkreślam tu specjalnie datę powstania "Nocy Listopadowej" Stanisława Wyspiańskiego. W roku 1904, na długo przed wojną i falą rewolucyjną, w zaborze austriackim, tym, który największe poczynił postępy w integrowaniu górnych klas społeczeństwa polskiego z c.k. aparatem władzy mówienie o czymś, czego nie ma i dopiero ma być i zwać się Polska, nie należało do zjawisk częstych. Dorabiał Wyspiański do swojej nadziei historiozofię tragiczną i ofiarniczą, ale nie zamykającą perspektyw, a przy