W telewizyjnej inscenizacji "Zemsty" zaproponowanej przez Jana Świderskiego jeden moment wydał mi się szczególnie znamienny. Oto Cześnik, szykujący się do pojedynku z rejentem Milczkiem, podnosi do ust głownię swej karabeli "pani Barskiej", pamiętającej niejedną prawdziwą bitwę. Teraz karabela ma być użyta do rozstrzygnięcia sąsiedzkiej zwady. Jan Świderski znakomicie rozegrał tę scenę. Jeszcze przed chwilą był tylko upartym, ograniczonym szlachcicem wkładającym w awanturę z sąsiadem całą swą energię. I oto nagle się zmienia. Widok owej głowni karabeli budzi w nim refleksję, może odrobinę zwątpienia, może trochę żalu, że oto tak bardzo skurczyło się pole bitwy, nie wykraczając poza podwórze. Cześnik - śmieszny i żałosny - staje się nagle postacią uosabiającą dramat znacznie rozleglejszy, znacznie głębszy. Widziałem rozmaite "Zemsty" - solenne i tradycyjne, a także "demaskatorskie"; w jednej z nich, nie tak dawnej, dom Cześnika
Tytuł oryginalny
Echa dawnej świetności
Źródło:
Materiał nadesłany