W szkole uczono mnie, że w powieści Camusa zaraza jest metaforą totalitaryzmu nazistowskiego, narzuconą przez czas jej powstania. Wojna to jednak sprawa dość odległa, zwłaszcza dla teatru, który przegląda się w zwierciadle rzeczywistości "tu i teraz". Kiedy w 1982 roku "Dżuma" pojawiła się (w swobodnej przeróbce łączącej ją z fragmentami "Dziennika roku zarazy" Defoe) na scenie Teatru Współczesnego we Wrocławiu, autorzy spektaklu zrobili wszystko, by nie pozostawić wątpliwości, że Oran to Polska stanu wojennego. Aktualizujący "styl odbioru" narzucały - aż nadto wyraźnie - zewnętrzne atrybuty tamtego czasu: głośniki uliczne ostrzegające przed zarazą, komunikaty telewizyjne wystylizowane na ówczesne dzienniki, rządowe informacje w prywatnych telefonach, świadczące o podsłuchu. Ale przedstawienie Kazimierza Brauna warte jest wspomnienia nie tylko z racji potyczek z cenzurą, zakończonych zresztą klęską. Poza swoim społecznym czy wr
Tytuł oryginalny
Dżuma, czyli życie
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 6