Portret Gawlika przypomina przez skojarzenie fotografię pewnego przestępcy, skomponowaną na podstawie zeznań poszczególnych poszkodowanych. Kilka lat temu opisywano ten fakt jako wielki sukces kryminologiczny, a jedno z pism ilustrowanych zamieściło obydwa zdjęcia, to "złożone" z zeznań i autentyczne. Mało się różniły. Ale to sztuczne zdjęcie było naprawdę sztuczne, mimo że zręcznie zrobione. Podobnie ma się rzecz ze sztuką Gawlika. Jego Portret jest również zręcznie zrobiony, ale skomponowany z kawałków, z poszczególnych zeznań, z których każde złożył inny świadek. Nie chodzi o to, że odnajduje się w nim "zeznania" Gombrowicza, Pirandella, nawet Joyce'a. Te wzory, wpływy tych autorów, analogie, jakie się odnajduje, nie przynoszą Gawlikowi ujmy. Ostatecznie nawet doświadczony pisarz nie może wyłamać się we własnej twórczości z pewnych reguł czy praw, charakteryzujących debiut, który zawsze jest odbiciem lektury. Ważne jest k
Tytuł oryginalny
Dziwny "Portret"
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5