Dziwne - to przesada. Ale że nie zawsze racjonalne - to pewnik. Z jednymi autorami spotkasz się w całej Polsce - choć nie każdy ich utwór zasługuje na taki sukces. Inni kołatają daremnie, choć ryzyko z nimi byłoby niewielkie. Jedni trafiają od razu na scenę stołeczną, honorowani nad miarę, inni, nie gorsi, jakby dożywotnio mieli na sceny warszawskie wstęp wzbroniony. Krzysztof Zanussi i Edward Żebrowski - że zacznę od końca alfabetu firmują dwie jednoaktówki, którym Teatr Współczesny w Warszawie dodał Ewę Starowieyską za scenografa i Zofię Mrozowską jako gwiazdę. Zanussi przez niejednych uważany jest za gwiazdora naszego filmu. Zdarzają się nawet ogonki przed kasami filmów, które reżyserował. Do "Gier kobiecych" w teatrze ogonków nie ma. Uteatralniona wersja dwu scenariuszy telewizyjnych nie budzi emocji. "Gry kobiece" na baczniejszą uwagę nie zasługują, choć przyjrzeć im się można. Przyjrzeć głównie dzięki grze Mrozowskiej, która
Tytuł oryginalny
Dziwne losy naszych scenopisarzy
Źródło:
Materiał nadesłany
"Perspektywy" nr 38