Podobno ten projekt uruchomiła tęsknota. Za wyzwoleniem się. I wyzwalanie będzie tematem festiwalu, na który zaprasza Łaźnia Nowa. Start 28 listopada w Nowej Hucie. Festiwal nie będzie ani przeglądem teatralnym, ani wielowątkową analizą dzieł Wyspiańskiego. Ma być spotkaniem, podczas którego padną pytania: co Wyspiański daje nam dziś, dlaczego kusi i prowokuje, czy może pomóc zmienić rzeczywistość? - pisze Renata Radłowska w Gazecie Wyborczej - Kraków.
A zaczęło się od dziwnego, onirycznego manifestu artystów związanych z Łaźnią Nową, manifestu na setną rocznicę śmierci Wyspiańskiego (przypada w tym roku, mamy więc Rok Wyspiańskiego): "Żadnych pompatycznych obchodów! Żadnej krakowskiej celebry! Zrobimy to po naszemu, czysto i nowocześnie, bo w Nowej Hucie, bo w Łaźni Nowej. Zrobimy to po swojemu, bo nie łączy nas żadna ideologia, żadna estetyka - dzielimy się Nim". Furiat, a nie pamiątka narodowa Festiwal nie będzie więc ani przeglądem teatralnym, ani wielowątkową analizą dzieł Wyspiańskiego. Ma być spotkaniem, podczas którego padną pytania: co Wyspiański daje nam dziś, dlaczego kusi i prowokuje, czy może pomóc zmienić rzeczywistość? Ale dlaczego właściwie w Nowej Hucie? Co ma wspólnego Wyspiański z Nową Hutą. - Pewnie gdyby dziś żył, to mieszkałby w Nowej Hucie. Kraków go fascynował, ale jednocześnie dusił i uniemożliwiał realizację projektów. Nowa Huta był