Nie umiał zmywać naczyń, trzymanie garnka z mlekiem napawało go odrazą, a jego córka ze złości zmieniła nazwisko. Choć Tadeusz Kantor w teatrze był genialnym artystą, za drzwiami swojego domu zmieniał się nie do poznania. O prywatnym życiu reżysera i malarza opowiada Iwona Kienzler, autorka książki "Kantor. Sztuka ponad miłość". Rozmowa Arkadiusza Gruszczyńskiego w Gazecie Wyborczej.
Tadeusz Kantor był artystą totalnym: malował obrazy, projektował scenografię teatralną, urządzał happeningi, w końcu reżyserował przełomowe spektakle, doceniane na całym świecie. A jakim był mężem? - Życie z nim do łatwych nie należało, co mnie nie dziwi. Pisząc biografie wybitnych mężczyzn, przekonałam się, że rzadko bywają oni dobrymi mężami. I dotyczy to nie tylko artystów, ale także polityków czy dowódców wojskowych. W przypadku Kantora sztuka była zawsze na pierwszym planie i wszystko musiało być jej podporządkowane, a prozaiczne zajęcia dnia codziennego nader często napawały go odrazą. Przekonała się o tym jego pierwsza żona, Ewa Jurkiewicz (później Krakowska), i to krótko po ślubie, kiedy Kantor odmówił potrzymania garnka z mlekiem, który wcześniej nabyła na rynku od pewnej gaździny. Wówczas zrozumiała, że życie z geniuszem, za jakiego, skądinąd słusznie, uważała swojego małżonka, nie będzie usłane różami.