"Hair" w reż. Konrada Imieli w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Aktorzy tańczą, biegają, wspinają po drabinie i zsuwają się z niej, jeżdżą na rolkach, wirują w powietrzu i udowadniają, że magia muzyki Galta McDermota wciąż działa. Można się przy tym przez trzy godziny nieźle bawić, trudno jednak poczuć, że wszyscy jesteśmy hippisami, co byłoby miarą prawdziwego sukcesu "Hair". Łatwiej dojść do wniosku, że prawdziwych hipisów już nie ma. (...) Wrocławski "Hair" ma w sobie potencjał, który marnuje się w próbach uwspółcześniania na siłę i niepotrzebnym zmienianiu hipisów w artystów. Mam wrażenie, że nad spektaklem zaciążyła wymiana reżysera, dokonana niespełna miesiąc przed premierą (Cezarego Studniaka zastąpił Konrad Imiela). Zabrakło konsekwentnie realizowanego pomysłu. Z jednej strony akcja rozgrywa się w dość umownym czasie, z drugiej odwołania do wojny w Wietnamie pojawiają się wprost. Pomysł umieszczenia akcji w artystycznej pracowni nie okazał się wystarczająco pojemny.