- Pierwszy raz prowadzę warsztaty integracyjne. To duże wyzwanie, ale i satysfakcja - mówi Juliusz Chrząstowski. Udział w spotkaniach biorą Polacy i Słowacy, obyci już ze sceną a obok nich dzieci z upośledzeniem umysłowym lub kalekie. - Okazuje się, że osoba na wózku może uczestniczyć w zajęciach ruchowych, że osoba niepełnosprawna intelektualnie ma swoją wyobraźnię - inną, ale równie piękną i ciekawą. Teatr ma moc pokonywania różnych barier. Pozwala też wzajemnie się poznać i lepiej poznać samego siebie - mówi reżyser.
Zapraszam na scenę - woła Juliusz Chrząstowski, włączając magnetofon. Słowacy wybuchają śmiechem. Słowo zapraszam kojarzy się im zupełnie z czym innym. "Pozywam was' podpowiada jeden z uczestników warsztatów zza południowej granicy - Wczoraj było jeszcze śmieszniej, jak Julek kazał dopić herbatę. Bo "pić" to u nas kojarzy się z tym, czego ja nie mam, a panie mają - wytłumaczył okrężną drogą korpulentny Słowak. Pogawędkę przerwał głos reżysera. - Na początku zabawimy się w bombę i tarczę. Ty Zuzka, będziesz tarczę, ty bombą. Wszyscy chowają się za tarczę. A bomba was łapie. Kogo dotknie, ten wybucha - tłumaczy cierpliwie. Zabawa jest przednia. Zuzka znowu jest wyróżniona. Dziewczynka z Preszowa jest na wózku. Dla całej ekipy jest tarczą, bardzo skuteczną. Wczoraj Zuzka też miała swoje pięć minut. Swoim krzykiem najlepiej wyraziła chaos. Dlatego właśnie od jej krzyku zacznie się cały spektakl. 5-dniowe warsztaty w nowotarski