EN

30.09.2008 Wersja do druku

Dżinsu na scenę nie wpuszczę

- Uważam, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak kostium współczesny, jest tylko ubranie. A od niego dużo bardziej interesują mnie minione epoki, możliwość ich dokładnego studiowania, zgłębiania szczegółów. Uwielbiam przebywać w stylach - mówi kostiumolog i scenograf BARBARA PTAK.

Rozmowa z BARBARĄ PTAK [na zdjęciu], kostiumologiem i scenografem: Kogo łatwiej było Pani ubrać: królową Bonę czy Elizę Doolittle? - Tego nie da się porównać! Kostiumy dla Bony powstawały z myślą o filmie, natomiast te dla Elizy - na potrzeby musicalu "My Fair Lady" wystawianego na scenie. Na czym zatem polega różnica w pracy kostiumologa filmowego i teatralnego? - W teatrach operowych czy dramatycznych ogromnie ważne jest libretto, rozpisane na ogół na 3 akty. Liczą się także rozmiary sceny, na której dana sztuka jest wystawiana. W filmie opracowuje się kostiumy zgodnie ze scenariuszem zakładającym pewną chronologię, a sceny kręci się według obiektów: raz jesteśmy w kuchni, raz w sali balowej, kiedy indziej w plenerze, tyle że często w dużych odległościach czasowych. Znaczy to, że kostiumy filmowe mogą różnić się ogromnie, zależnie od scen i wymogów scenariuszowych. W filmie "Królowa Bona" miałam do zaprojektowania 3 śluby

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dżinsu na scenę nie wpuszczę

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Bydgoski nr 226/26.09.

Autor:

Katarzyna Kabacińska

Data:

30.09.2008