Scenariusz Oskarasa Koršunovasa opiera się na sztuce Daniłła Charmsa "Elżbieta Bam", w której reżyser poczynił tylko minimalne skróty, a uzupełnił o drobne teksty prozą tego autora. Mogę się przyznać tylko do jednego pomysłu: Żebrak mówi nie tylko kwestiami z "Elżbiety Bam", ale także urywkami "Dziennika" Charmsa, staje się antagonistą, typem rezonera. Moja rola polegała raczej na zmienianiu scenariusza tam, gdzie aktorom źle się mówiło kwestie. Twórczość oberiutów rozpinała się od manifestów serio, przez żart, po mistykę. Koršunovas używa przede wszystkim kpiny, ale jest to dowcip dość wstrząsający, wręcz szokujący. Nie poetyzuje, odrywa tekst i działania od nagiego konkretu i dziko trywializuje. Operuje językiem niepoprawnym, językiem ulicy, jakby się spieszył, ale jednocześnie widzi w Charmsie filozofa egzystencji, mistyka, eschatologa. Na próbach panują prawa zespołu. Oskaras siedzi z miną Buddy (jest niesłychanie spokojn
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Wyborcza: Stołeczna"