- Na całym świecie są tradycje teatru lalkowego dla dorosłych, przez lalki można powiedzieć o wiele więcej i mniej dosłownie - o "Baśniach z dna Wisły" w Dzikiej Stronie Wisły z aktorką Moniką Babulą rozmawia Izabela Szymańska w Co Jest Grane 24.
Paula z Wilanowa, warszawska syrenka, dziewczyna z Charlotte - Monika Babula od prawie czterech lat pokazuje się w różnych wcieleniach widzom kabaretowego cyklu Pożar w burdelu. Teraz zobaczymy ją w spektaklu "Baśnie z dna Wisły" według scenariusza i w reżyserii Michała Walczaka w klubie dzika strona Wisły. Premiera w środę 27 lipca. Izabela Szymańska: Kiedy rozmawiałyśmy półtora roku temu Pożar w burdelu pokazywany był w coraz większych salach, dla coraz większej widowni. Mówiłaś wtedy, że marzysz o spektaklu dla 30 osób. Ile zmieści się w Dzikiej Stronie Wisły? Monika Babula: Do 100 osób, kameralne warunki są tu spełnione, jest możliwe złapanie oka widza siedzącego w ostatnim rzędzie, Dzika jest dosyć niezwykła pod tym względem. Na którym z twoich burdelowych wcieleń chcecie się skupić w "Baśniach z dna Wisły"? - Na pewno przewodnią bohaterką będzie Paula, wyraźnie pokazuje przemiany społeczne i polityczne klasy średniej