Śledząc to obecne w Krakowie przedstawienie "Dzikiej kaczki", raz po raz upewniałem się, że reżyser tego przedstawienia, kol. Władysław Krzemiński przystępował do pracy z taką samą bojaźnią, z jaką ja szedłem na spektakl: czy "Dzika kaczka" trafi do widza i słuchacza z 1957 roku, a więc do wnuka jeśli nie prawnuka ludzi, którzy mogli oglądać "Dziką kaczkę" jako utwór świeżo napisany? Te jego lęki mając na uwadze, dobrze pojmujemy dlaczego wystawiając "Dziką kaczkę" kol. Krzemiński działał systemem asekuracyjnym, dlaczego tok akcji wspomógł zespołem "sposobów" teatralnych, więc np. uwerturami muzycznymi i nastrojową grą świateł przed rozpoczęciem każdego aktu, przeniesieniem pewnych fragmentów (finał I aktu i finał sztuki) ze sceny na proscenium, co niewątpliwie wprowadza pewne zaintrygowanie we wrażeniu widza, - następnie: czymś w rodzaju chóru uczynienie rozmowy dwóch lokajów (na początku sztuki) i tym samym
Tytuł oryginalny
Dzika Kaczka w Krakowskim Teatrze Poezji
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr i Film nr 7