Nie tylko młode, także i średnie pokolenie nie zna prawie Ibsena. W dwudziestoleciu też się go właściwie nie grywało. Jedynie Adwentowicz przez osobiste przywiązanie do niektórych ról autora "Nory" wznawiał w Teatrze Kameralnym niektóre jego sztuki... Pamiętam dawną rozmowę z pewnym wybitnym człowiekiem teatru w Warszawie: "Dlaczego nie wystawiam Ibsena? Po co? Jest Shaw - równie inteligentny jak Ibsen, a nierównie od Ibsena zabawniejszy". I Shaw był rzeczywiście w tamtych przedwojennych latach najbardziej po Fredrze naszym narodowym komediopisarzem, po wojnie właściwie także. Dopiero teraz genialnemu Irlandczykowi zagraża federacja francusko-polska Anouilh-Zawieyski. Jeśli chodzi o mnie - to nie jestem entuzjastą Anouilha, a od Zawieyskiego stokroć bardziej nowoczesny wydaje mi się właśnie Ibsen. A więc nie widywaliśmy Ibsena na scenie, ale lubiliśmy go sobie od czasu do czasu przeczytać. Ślady tej, lektury spotkać można u mistrzów
Tytuł oryginalny
Dzika Kaczka
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 277