Scenariusze Jerzego Grzegorzewskiego to nie tylko unikatowe wydawnictwo, ale również wspaniała podróż do minionego - teatru,
wrażliwości, wyobraźni. Wracamy w świat jego przedstawień z żalem, że dostaliśmy ich zbyt mało, i z radością, że zostaliśmy nimi naznaczeni - pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Kartkuję scenariusz do spektaklu "On. Drugi powrót Odysa" i przypominam sobie jego premierę. Odbyła się w Teatrze Narodowym w Warszawie niemal dokładnie dziesięć lat temu - 29 stycznia 2005 roku. Jerzy Radziwiłowicz na leżąco, przygnieciony wybebeszonym stelażem metalowego łóżka, wyrzucający z siebie chrapliwym głosem kaskady stów. "Zawsze padam - nigdy na twarz. Wszystko jest skandalem. Wszystko jest incydentem. Wszystko jest pogwałceniem praw". Scena zasnuta smutkiem, jakby przesłonięta ledwie dostrzegalnym kirem. Tak było już w "Hamlecie Stanisława Wyspiańskiego", wystawionym w Narodowym półtora roku wcześniej. Tak było w granej w tunelu pod ulicą Wierzbową "Duszyczce" według Tadeusza Różewicza, wielkim rozliczeniu artysty - bohatera, jego wewnętrznej podróży do źródeł siebie i własnego rozczarowania światem. Potem siłą rzeczy zaczęliśmy czytać ostatnie inscenizacje Jerzego Grzegorzewskiego niczym rozciągnięte w czasie pożegnanie.