WYDARZENIEM teatralno-muzycznym ostatnich tygodni jest premiera w łódzkim Teatrze Wielkim, niemal nieznanej w Polsce opery Pucciniego - "Dziewczyna z Zachodu", jednego z późniejszych dzieł wielkiego Włocha. Światowa prapremiera "Dziewczyny" odbyła się w 1910 w nowojorskiej Metropolitan Opera House. Spektakl prowadził Toscanini, a śpiewali Caruso i znakomity polski bas, Didur. Widownia szalała, podczas antraktu uwieńczono kompozytora srebrnym wawrzynem. Akcja "Dziewczyny z Zachodu" rozgrywa się w połowie ubiegłego wieku na amerykańskim Zachodzie w środowisku poszukiwaczy złota. Była to niewątpliwie pierwsza próba wprowadzenia tak charakterystycznej tematyki amerykańskiej do opery, w okresie, gdy nie była ona jeszcze spopularyzowana przez film. Filmowy western dopiero powstawał. W rok po prapremierze, "Dziewczynę z Zachodu" znała już publiczność wielu stolic europejskich, w tym i Warszawy. Od tego czasu opera ta nie miała s
Tytuł oryginalny
Dziewczyna z Zachodu
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój