Wystawienie polskiej prapremiery "Dziewczyny i śmierci" Ariela Dorfmana, wymagało nie tylko pieniędzy, które musiał wyłożyć prywatny producent Jene Gutowski, znalezienia odpowiedniej obsady oraz reżysera, ale i wykupienia licencji, która dawałaby mu do tego prawo. Według obowiązującej wciąż ustawy o prawie autorskim z 1952 r. ochrona praw materialnych autora obowiązuje w Polsce przez 25 lat po jego śmierci. Gene Gutowski nie korzystał z pomocy ZAiKS i Agencji Autorskiej, które pośredniczą zazwyczaj w zawarciu umowy z reprezentującą autora agencją i większością polskich teatrów - prowadził negocjacje samodzielnie. Dawało mu to większą swobodę ruchów, szczególnie że nie chodziło tylko o prawo do wystawienia jednej premiery, a o wyłączność na wszystkie realizacje sceniczne dramatu w Polsce w ciągu 8 lat. - Ostatecznie płacimy autorowi tantiemy w wysokości 6 proc. wpływów z każdego wieczoru i jest to średnio 3 m
Tytuł oryginalny
"...dziewczyna i śmierć prywatnego producenta?
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 50