Dosyć sporo już widziałem w teatrze, ale jakoś nigdy nie zauważyłem widza mdlejącego na widok kurtyny. Wszyscy przyjmowali ten wielki kawał materiału z głęboką obojętnością. Nikt o zdrowych zmysłach nie wiązał jakości spektaklu z obecnością lub nieobecnością kurtyny. Aż tu nagle nastąpił fakt niezwykle komiczny. Oto wystarczyło przypomnieć o kurtynie, aby w stan zupełnie oszalały wprowadzić akurat właściciela kurtyny. Ta żenująca przygoda przytrafiła się Teatrowi Staremu. Sławomir {#au#87}Mrożek{/#}, zupełnie niechcący, wsadził kij w mrowisko. Swą najnowszą sztukę opatrzył dziesięciopunktową klauzulą. Chcąc wystawić "Miłość na Krymie" teatr musi wypełnić zawarte w niej żądania. Rozpętało się piekło Wielkiej Ploty i szemrania po kątach bufetu. Że jakżeż tak można! Żądać kurtyny, przerw, całości tekstu, zgodności wieku i płci pomiędzy aktorami a postaciami, takiej a nie innej scenografii, oraz c
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 16