Najpierw na scenę "wchodzi" drzewo, na którym zamierza dokonać żywota Majsterek, protoplasta tytułowego bohatera. Krawiec ma dosyć życia, głównie z powodu nie kontrolowanego przyrostu naturalnego nękającego jego dom. Wystarczy, że Majstrowa wyjdzie za próg, na przykład nad wodę i już przynosi w koszu nowe dziecko. Dzieci jest dużo, jedzenia mało. Nędza. Majsterek odrzuca życie, wybiera powróz, ale - jak na ironię - nawet drzewa w pobliskim lesie są tak anemiczne, że nie wytrzymują obciążenia. W momencie kulminacyjnym, kiedy desperat zarzuca pętlę na szyję, pojawia się Śmierć. Za nic jednak nie chce ułatwić mu kontaktu z zaświatami. Krawiec w zawodowym odruchu łata jej podniszczoną kapotę. A że robi to solidnie, kostucha z wdzięczności ofiaruje się zostać matką chrzestną jego "dziecka z koszyka". Po takim wstępie zaczyna się akcja właściwa, pojawia się Feliks. Rośnie na naszych oczach. Zdobywa popłatny fach,
Tytuł oryginalny
Dziesięć kropel na cukrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Współczesna nr 237