Kilka słów o dziennikach. Moje uczucia wobec tej rubryki są - jak to się mówi - mieszane. Mieszana zresztą bywa i obsługa owej najbardziej popularnej pozycji TV. Inaczej chyba być nie może, nieosiągalny bowiem jest także stały najwyższy diapazon pisma codziennego. Ostatnio np., wedle mego mniemania, dziennik przeżywa wyraźne ożywienie. Dzieje się to nie tylko za sprawą wysokiej gorączki panującej w świecie, lecz także w wyniku - powiedziałbym - ofensywniejszego redagowania. Wyczuwam po prostu w ostatnich czasach jakby lepszą rękę redaktorską, solidniejszą a jednocześnie temperamentniejszą robotę. Dzienniki nabrały dynamizmu i rozleglejszej informacji. Oglądam je ostatnio z satysfakcją, co mnie szczególnie cieszy, gdyż przecież przykłada do nich między innymi rękę od lat mój stary kolega Jerzy Tepli. Po sąsiedzku zaś, w okolicy dziennika, idą od pewnego czasu trybuny telewizyjne. Widzieliśmy właśnie ostatnio ową pozycję poświęconą sp
Tytuł oryginalny
Dzienniki, olimpiady, farsa
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 41