"Dzienniki przebudzenia" wg "Dziennika" i "Drugiego dziennika" Jerzego Pilcha w reż. Adama Ferencego w Teatrze Imka w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Refleksja nad życiem wedfug praży Jerzego Pilcha pełna jest poczucia humoru, ale nie ucieka od tematów ostatecznych. Rzadko się zdarza, by aktor tak silnie wcielił się w odtwarzaną przez siebie postać. Gdy Jerzy Pilch wysłuchał monodramu w wykonaniu Adama Ferencego dla Polskiego Radia, na podstawie swego "Dziennika", powiedział bez kokieterii: "ten tekst jest pański również". Trzeba było przecież wydobyć wszelkie niuanse z tej niejednoznacznej prozy: ironię i sarkazm, ale też smutek przemijania, rozstanie z tym, co stanowi największą wartość. A jednak udało się nie uronić nic z tego, co ważne. Powstała symbioza świetnej prozy i aktorskiego kunsztu. W dodatku między wierszami aktor zmieścił to, co nostalgiczne: próbę obłaskawienia tematów ostatecznych, jak problem choroby i odchodzenia. Adam Ferency ma świadomość tego, co przemijalne. Jest pełen niepokoju, ale jednocześnie godzi się z koniecznością trwania w tej niestabilnej rzeczywistoś