EN

16.07.2013 Wersja do druku

Dziennik podróży objazdowego spektaklu "Pippi Pończoszanka" - Warszawa

Robimy wszystko, żeby każdemu maluchowi umożliwić obejrzenie spektaklu - sprawdzamy, czy na pewno wszystkie miejsca są zajęte, zachęcamy publiczność do siedzenia jak najbliżej siebie, by jeszcze ktoś się zmieścił - relacjonuje Justyna Czarnota.

Przystanek Warszawa jest dla nas wyjątkowy. Może wcale nie powinno tak być, bo przecież to po prostu kolejne, czwarte już miejsce naszej pierwszej trasy. Trudno się jednak pozbyć poczucia wyjątkowości, skoro pokaz organizuje koproducent, Instytut Teatralny. Zatem: to jakby kolejna premiera. Magda Pałka, która w IT zajmuje się rezerwacjami na pokaz, w czwartek, a więc dzień przed naszym przyjazdem, daje znać, że 250 wejściówek rozeszło się jak świeże bułeczki. A telefony się urywają (teraz jesteśmy jeszcze w komfortowej sytuacji - tych, dla których nie starczyło miejsca na "Pippi", zapraszamy za dwa tygodnie na pokaz "Gdzie jest Pinokio?" - bratniej, o dwa lata starszej produkcji również odbywającej się w namiocie cyrkowym). W piątek rano, tuż po przyjeździe, kiedy techniczni rozstawiają namiot, przybiegam do Instytutu na pół godziny. W tym czasie odbieram osiem telefonów z pytaniem o możliwość rezerwacji biletów! "Niestety, wszystkie miejsc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

materiał własny

Autor:

Justyna Czarnota

Data:

16.07.2013

Realizacje repertuarowe