Jak często u nas bywa - co nie świadczy dobrze o naszej polityce kulturalnej, a szczególnie o kontaktach zagranicznych, zakupach praw i dzieł - rzecz poznaliśmy od końca, albo prawie. Najpierw była sztuka Dale Wassermana "Lot nad kukułczym gniazdem", wystawiona w 1977 przez Zygmunta {#os#871}Hübnera{/#} w Teatrze Powszechnym w Warszawie (dopiero zupełni niedawno zeszła z afisza). W dwa lata później oglądaliśmy na naszych ekranach głośny film Milośa Formana pod tymże tytułem. Przed kilku miesiącami wreszcie, w dwadzieścia lat bez mała po pierwszym wydaniu, ukazała się powieść Kena Keseya, "Lot nad kukułczym gniazdem", na której zarówno sztuka, jak i film zostały oparte. Film Formana widziałem w 1976, po premierze, na jednym z międzynarodowych przeglądów, dobrze obsadzonym, to znaczy pełnym dzieł ważnych. A jednak zrobił na mnie duże wrażenie. Szczególnie Jack Nicholson w roli Randle'a Patricka McMurphy'ego, roli brawurowej, chci
Tytuł oryginalny
Dziennik krytyka
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie Nr 23