EN

19.03.2012 Wersja do druku

Dzień świstaka

Teatr, zamiast lamentować, powinien starać się odzyskać inicjatywę i swoim językiem, uczciwie, przekraczając własne schematy i fobie, przedstawiać nowe programy, definiować cele i określać obowiązki. Teraz czyni to tylko władza publiczna - pisze Paweł Wodziński w felietonie dla e-teatru.

Co pewien czas, ostatnio z dość dużą regularnością, wybuchają kontrowersje, a nawet konflikty, wokół zmian na dyrektorskich stanowiskach bądź nowych pomysłów na zarządzanie teatrami. Ostatnie nowiny dotyczą warszawskiego Teatru Dramatycznego oraz nominacji menedżerów w teatrach dolnośląskich. Propozycje władz są od pewnego czasu podobne, rezygnacja z programu artystycznego pod hasłem minimalizacji strat finansowych. Towarzyszą im równie przewidywalne głosy oburzenia i zniechęcenia, płynące z ust przedstawicieli środowiska teatralnego, za każdym razem zaskoczonego propozycjami urzędników. Czytając je, czuję się niemal jak Phil Connors, przebywający 2 lutego, w Dzień Świstaka, w miasteczku Punxsutawney. W jaki sposób rozerwać pętlę czasu, przełamać bezradność, porzucić ten upiorny rytuał, w którym nie można przekroczyć własnego języka, a jednocześnie zapewnić możliwości działania i rozwoju teatrom artystycznym, bez wybuchaj

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Paweł Wodziński

Data:

19.03.2012

Wątki tematyczne