Oko w oko ze sztuką taką, jak "Hamlet", sztuką, za którą wlecze się literatura krytyczna sięgająca sufitu, na której położyły się wiekowe warstwy anegdoty, sztuką, do której nie zwykło się podchodzić inaczej, jak na czworakach i nie śmiąc podnieść oczu - odczuwam potrzebę powiedzenia sobie, jak niegdyś Kartezjusz: Nie chcę pamiętać o niczym, czego mnie nauczono. Chcę patrzeć i słuchać i rozumieć prostym rozumem swoim. Nie widziałem dotąd w teatrze "Hamleta". Ponieważ jednak niesposób było nie wiedzieć o istnieniu tej sztuki, więc i ja myślałem o niej z pewną mistyczną grozą, jakby kulawy o Mont Evereście. Do teatru im. Heleny Modrzejewskiej wchodziłem tak, jak się wchodzi przyjechawszy z prowincji, do gabinetu największego na świecie, stołecznego prezesa. Tymczasem, kiedy już minęliśmy poczekalnie podobne do katedr, spotkamy za pięknym, choć skromnym stołem miłego i prostolinijnego człowieka, a cał
Tytuł oryginalny
Dzień dobry Książę
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowskie Nr 243