Jako kontrrewolucjoniści od czasu do czasu zerkamy w przeszłość. Nie wydaje nam się wprawdzie, że kiedyś było wyłącznie lepiej, ludzie czytali książki, słuchali jak jeden mąż muzyki poważnej i kochali greckie tragedie, że dzieci były grzeczne i karne, a dorośli dobrze wychowani. Patrzymy jednak z poczuciem, że czegoś możemy się od tej przeszłości, od tamtych ludzi nauczyć - piszą członkowie Towarzystwa Kontrrewolucyjnego.
Postanowiliśmy więc zerknąć na dzieje sceny w najbliższej naszym sercom Legnicy, by przypomnieć sobie, jak wieki temu rozwiązywano pewne problemy, które pojawiają się między ludźmi niezależnie od epoki. Początki teatru w Legnicy giną wprawdzie w mroku dziejów, ale już pierwsze uchwytne ślady legnickiego życia teatralnego, które pojawiają się w początkach XVII stulecia w postaci wystawnego teatru jezuickiego, przynoszą nader interesujący szczegół - owe bogate inscenizacyjnie, nowoczesne spektakle, w których używano efektów świetlnych, latających maszyn, kunsztownie malowanych kulis i zmyślnych, ruchomych dekoracji, były subsydiowane przez miasto, choć z całą pewnością nie sprowadzano do ich przygotowania słynnych artystów stołecznych. Cóż się dziwić tej łaskawości dla teatru - jeden z rektorów tutejszej Akademii Rycerskiej parał się dramatopisarstwem (napisał między innymi sztukę o radości "Polaków i Ślązaków" z nawrócenia na