KAŻDEJ inscenizacji "Dziadów" towarzyszy zrozumiałe zainteresowanie publiczności. Arcydramat Adama Mickiewicza wrósł w naszą świadomość jako ważny fragment duchowego dziedzictwa narodu. Urzekający pięknem poezji i głębią myśli, przesycony patriotyzmem, budzi najbardziej osobiste przeżycia emocjonalne.
Po twórcach kolejnych przedstawień oczekujemy, że przetransponują słowo poety w wizję sceniczną, która - będąc wyrazem ich koncepcji reżyserskich i zabiegów inscenizacyjnych - stanie się przekazem intelektualnie i uczuciowo pełniejszym niż ten, jaki niesie lektura. Jednakże, gdy forma i treść przedstawienia nie ukształtują się na podstawie szerokiej kultury literackiej i świadomości tradycji historycznej reżysera z jednej strony, i z drugiej - nie wyrażą idei, pojęć i filozofii romantycznej, funkcjonujących w XIX w., poprzez doświadczenie, wrażliwość i myśl współczesnego człowieka - spotyka nas zawód. Kazimierz Braun podjął się zadania karkołomnego - przeniósł na scenę nieomal pełny tekst "Dziadów". Z konieczności rozbił przedstawienie na dwa wieczory. Jak podaje program - kierował się najprostszą zasadą podziału: pierwszego dnia pokazał "Dziady" młodzieńcze, drugiego - cz. III i Ustęp. Przy tym rozplanował widowisko w trzech