"Portret Doriana Graya" reż. zespołu w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Łukasz Drewniak w Dzienniku - dodatku Kultura.
Kilka dni przed premierą "Portretu Doriana Graya" podziękowano reżyser Bognie Podbielskiej, pracę kończył dyr. Orzechowski. Niby zwykła rzecz w teatrze, a tworzy problem z myśleniem o takim przedstawieniu. Dzieło pozbawione autorskiego stempla zawsze będzie hybrydą stylu i wrażliwości. Krytyk łapie się na tym, że zamiast analizować spektakl, próbuje rekonstruować kształt i przesłanie najnowszej premiery Teatru Wybrzeże sprzed interwencji dyrektorskiej. Wygląda to jak praca detektywistyczna. Na scenie pełno śladów "przestępstwa". Epickość ustępująca miejsca zwięzłości i trosce o klarowność. Symbolizm Podbielskiej kontra dosłowność Orzechowskiego. Oko kobiety-malarki, a spojrzenie mężczyzny- reżysera - fachowca. Mamy ślady, motyw, przebieg zdarzenia. Nie ma trupa. Z tego zamieszania inscenizacyjnego powstał dość sprawny, przyzwoity aktorsko i realizacyjnie spektakl. Są wyraziści bohaterowie, klarownie opowiedziano historię upadku Doriana.