O przedstawieniu tym pisać bardzo trudno, jeśli w dodatku próbuje się zrozumieć teatr, który je wprowadził na afisz. Sądzimy zwykle, że teatralna adaptacja powieści winna przybliżyć widzom twórczość autora, w tym przypadku Żeromskiego. Oczywiście, myślimy zazwyczaj o twórczości reprezentatywnej, przede wszystkim zaś o jej problematyce. To, jak się zdaje, stanowi o głównym proficie przysposobienia powieści na scenę. Ale w przypadku "Dziejów grzechu" intencja wydaje się chybiona. Bowiem powieść jest chyba najsłabsza w dorobku Żeromskiego, a co ważniejsze - najmniej reprezentatywna dla jego twórczości. Skąd więc intencja zapoznania z nią widza? I po co? Od tych pytań trudno się uwolnić. Styl powieści jest, prawdę powiedziawszy, już nie do zniesienia dla współczesnego czytelnika. I tu pozorną przewagę ma teatr, który partie opisowe, owe "wichry mózgu" może usunąć i doskonale się bez nich obejść. Ale pozostaje dialog; w nim równie�
Tytuł oryginalny
"Dzieje grzechu"
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Ilustrowany Nr 31