W VI Gimnazjum we Lwowie, do którego uczęszczałem kiedyś, zdarzył się tuż przed I wojną światową wielki skandal! Oto na lekcji języka greckiego pan profesor skonstatował z wielką dezaprobatą, że jeden z uczniów, zamiast śledzić dzieje nieszczęśliwej sofoklesowskiej Antygeny, studiuje pilnie bardziej fascynujące go... dzieje grzechu Ewy Pobratyńskiej, bohaterki głośnej powieści Żeromskiego... Naturalnie winowajcę ukarano przykładnie, jako że ówczesne wyższe władze pedagogiczne wysoko wprawdzie ceniły inne dzieła autora "Ludzi bezdomnych" i "Syzyfowych prac", jednakże jego "Dzieje grzechu" znalazły się na indeksie lektury szkolnej. I - nawiasem mówiąc - nie tylko szkolnej! Ta nie najlepsza zresztą powieść Żeromskiego, zbudowana jest z różnych, pełnych antynomii elementów i nastrojów (liryzm i brutalny chwilowo naturalizm, subtelna metafizyka i tańsze wątki sensacyjne - kryminalne) - tak więc w efekcie nie jednoznaczne były też o nie
Tytuł oryginalny
"Dzieje grzechu"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki Nr 31