Od chwili wzięcia w próby "Nieboskiej" w Narodowym fama i prasa stołeczna zapowiadały wydarzenie: "Nieboska" w Warszawie, pierwszy raz po wojnie! WPRAWDZIE już W 1959 r. przeforsował ten wielki dramat Korzeniewski u Dejmka w Łodzi, potem w 1964 r. Jerzy Kreczmar w Poznaniu, w rok później Konrad Swinarski w Krakowie. Ale opory trwały. Wołano i pisano, że to utwór reakcjonisty (o czym każdy wie), że nie maluje rewolucji w radosnych barwach (co też nie było odkryciem), i że wobec tego grać go nie należy, a już w żadnym razie w Warszawie. Dlaczego Warszawa wymagała troskliwszej ochrony przed miazmatami pana Zygmunta niż Łódź, Poznań czy Kraków, pozostawało tajemnicą. Aż w końcu runęły stołeczne Okopy Św. Trójcy i wszyscy popędzili obejrzeć sensację. Oglądają nadal: spektakle wyprzedano do końca sezonu. Co oglądają? Mogę wam opowiedzieć, ponieważ ostatnio nie czytałem ani "Nieboskiej", ani komentarzy do niej. Kryt
Tytuł oryginalny
Dzieje grzechu
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka