Recenzja moja z przedstawienia "Turonia" w warszawskim Teatrze Ludowym, została, z jakichś nieznanych mi przyczyn technicznych, bez mojej wiedzy zniekształcona. Mniejsza o moje ambicje autorskie, choć przy czytaniu mocno zabolało mnie serce. Ale głównie chodzi o niezawinioną krzywdę ludzi teatru. Prosiłbym zatem o przytoczenie przynajmniej niektórych, tak niesłusznie, opuszczonych ustępów mej recenzji. Na przykład początku trzeciego akapitu: "Przedstawienie warszawskie, reżyserowane w Teatrze Ludowym przez Romana Kłosowskiego, ze specjalną jasnością i siłą, ukazuje jeszcze jedna prawdę "Turonia". Krzysztof i Rafał działają do końca pierwszego aktu. Potem schodzą ze sceny, zarówno dosłownie, jak przenośnie. Tadeusz Bogucki, grający starego Olbromskiego podkreśla, że jest przede wszystkim wpatrzony w swego syna. Jego kompan i przyjaciel, Krzysztof Cedro, znajduje się w sytuacji odmiennej. Z młodocianym swym synem, Ksawerym, nie może się porozu
Źródło:
Materiał nadesłany
"Kultura" nr 13