EN

11.03.2009 Wersja do druku

Dzieci Października patrzą na Zachód

Październik - odbierałem jak cud. Październik może i był cudem. Tyle że - i to rozumieliśmy - z cudownymi darami Losu, Przypadku czy Opatrzności trzeba uważać, nie przesadzać z zaufaniem względem nich, bo one lubią - niejako dialektycznie, marksistycznie - przechodzić w swe przeciwieństwo. Żelazna kurtyna mogła znów zapaść. Znaleźliśmy się oto na prawdziwym Zachodzie, tym wymarzonym, rojonym w podróżach dookoła stołu w naszych ubogich peerelowych pomieszkaniach! - Ludwik Flaszen wspomina swój wyjazd do Francji w 1958 roku.

Długo zastanawiałem się - i jeszcze nie jestem pewien - co mam Państwu powiedzieć, w tym miejscu dostojnym, wiernym tradycji, gdzie zapewne po nocach przechadzają się duchy sławnych mężów, i to niejednego pokolenia [czyli w Bibliotece Polskiej w Paryżu]. Co powiedzieć o zdarzeniach, ludziach i ich dziełach sprzed pół wieku, w kraju wówczas zniewolonym, ale w okresie pewnego poszerzenia swobód w ramach suwerenności ograniczonej? Kiedy o tamtych czasach myślę - ja, człowiek raczej niemłody, świadek i czynny aktor ówczesnego życia literackiego i teatralnego - mam w głowie natłok wspomnień i refleksji, zwielokrotnionej przez czas. Opadają mnie wątpliwości, co z nich wybrać, aby to mogło być użyteczne i niezbyt nudne. I jak tu nie popaść w gawędziarstwo lub rozczulające się samochwalstwo starego wiarusa, który w tym był, zmagał się dramatycznie o siebie i po swojemu walczył? W magnetycznym centrum romantycznego marzycielstwa Rok 195

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dzieci Października patrzą na Zachód

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza online

Autor:

Ludwik Flaszen

Data:

11.03.2009